Fire
Jeszcze
nigdy mój sen nie był tak realistyczny. Domek na Hawajach, wszędzie palmy,
wielometrowy basen… Lecz i tak najlepszą rzeczą, a raczej osobą, była moja
pokojówka - Angelina Jolie.
Moje
piękne marzenia o Hawajach przerwał huk.
Natychmiast
się obudziłam i zaczęłam nadsłuchiwać.
Trzask.
Wystraszona
zerwałam się z łóżka i najciszej jak mogłam wyszłam z pokoju. Matczyna część
mnie postanowiła zerknąć do bliźniaczek, aby sprawdzić, czy nic im nie jest.
Uchyliłam delikatnie drzwi do ich pokoju, który był tuż obok, lecz na szczęście
smacznie spały.
Krokiem
myszy zeszłam po schodach i na palcach pobiegłam do kuchni, biorąc z otwartej
zmywarki patelnię. Nie śmiejcie się, to najlepsza broń i chyba jedyna, którą
umiem się posługiwać (robię niesamowite naleśniki).
Skrzyp.
To podłoga.
Teraz byłam pewna, że ktoś chodzi po domu!
Sięgnęłam
szybko po widelec i rzuciłam w kierunku dźwięku. Dzięki Bogu, że oglądnęłam cały sezon CSI: Miami. Usłyszałam
następne kroki.
Ha,
mam cię, złodzieju!
Trzymałam
kurczowo trzonek patelni i chowając się co jakiś czas za meblami, podeszłam
niedaleko do drzwi łazienki, gdzie widziałam sylwetkę mężczyzny.
JEZUSIE
CHRYSTUSIE, PÓJDĘ DO KOŚCIOŁA W NIEDZIELĘ, ALE BROŃ MNIE!
—
Kimkolwiek jesteś, wychodź stamtąd — powiedziałam pewnym siebie głosem i
ruszyłam dwa kroki naprzód.
Nagle
poczułam męską, szorstką dłoń na moich ustach i z przerażenia otworzyłam
szeroko oczy. Nie zastanawiając się za wiele, z całej siły uderzyłam w jego
głowę patelnią.
— Kurwa
Fire, to ja! — krzyknął szeptem włamywacz, trzymając się mocno za głowę i
zapalając światło.
—
Justin? — szepnęłam zdziwiona.
Może
jednak za dużo CSI.
— Tak!
Jezu, przez ciebie będę miał wielkiego guza na głowie! — odparł zdenerwowany,
głaszcząc swoją czaszkę.
— To
nie moja wina, że chodzisz do domu po… — Szybko zerknęłam na zegarek. — Drugiej
w nocy! Czego szukałeś?
— Nie
mogłem spać, więc chciałem pogadać z chłopakami, ale zastałem tylko Matta, a
nigdzie nie ma Graya. Postanowiłem go poszukać. — Wzruszył ramionami, jakby to
było normalne.
— O
drugiej w nocy? Jesteś chory. Z tego co wiem, Gray jest dorosły i…
Przerwało
mi otwarcie się drzwi od łazienki, niedaleko których staliśmy. Serce
podskoczyło mi do gardła, a Bieber przyjął pozę bojową.
Cóż,
niepotrzebnie.
Z
pomieszczenia wyszedł zadowolony Edward.
—
Usłyszałem, że gadacie o mnie. Fire, lepiej mu uwierz. Mój kutas naprawdę ma 20
centymetrów, mierzyłem. — Poruszył znacząco brwiami, na co oboje się
skrzywiliśmy. — A teraz, jeśli pozwolicie, wracam spać. Mój pęcherz jest w
końcu pusty.
I
poszedł, tak po prostu.
Co
za dziwny człowiek.
Spojrzałam
oskarżycielsko na Justina.
—
Proszę, twoja zguba postanowiła się wysikać.
— Hej,
nie patrz tak na mnie, naprawdę się bałem, że uciekł. To Gray. On jest w stanie
zrobić wszystko — westchnął,
przeczesując włosy.
— Skoro
się znalazł, myślę, że oboje możemy wracać do łóżek — stwierdziłam, po czym
obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę schodów.
—
Właściwie to myślałem, że skoro oboje już nie śpimy, to moglibyśmy pójść na
imprezę. Wrócimy przed siódmą — zaproponował, opierając się o ścianę. Był
wyluzowany.
Popatrzyłam
na niego jak na idiotę.
— Nie
mam zamiaru iść na żadną imprezę, ani teraz, ani później. Wbij to sobie do łba,
Justin. Nie jestem imprezową laską — powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.
Pomimo ciemności, która panowała wokół widziałam jego brązowe tęczówki. — A
teraz dobranoc. Ty też idź spać.
Ruszyłam
na górę i jedyną rzeczą o której myślałam był dobry, mocny i długi sen.
Na
szczęście go dostałam.
Justin
Obudziłem
się grubo po dwunastej. Stwierdziłem, że Sapphire na pewno już wstała i krząta
się po domu, dlatego szybko ubrałem spodnie i wyszedłem z pokoju gościnnego.
Cóż,
nawet najlepsi się mylą.
W
salonie i w kuchni nie było nikogo prócz mnie. Nawet Matt i Gray zniknęli.
Stałem
po środku wielkiego domu i nie mogłem się zdecydować, co ze sobą zrobić.
Podpowiedział mi mój brzuch. Szybkim krokiem ruszyłem do lodówki i wyciągnąłem
keczup, a z chlebaka wyciągnąłem chleb tostowy. Toster stał na widoku, więc
włożyłem do niego kromki chleba, a kiedy
wyskakiwały ze sprzętu, rysowałem na nich wzorki keczupem, by zaraz potem je
zjeść.
Mniam!
Po moim
pełnowartościowym śniadaniu włączyłem TV i włączyłem HBO. Od kilku minut
lecieli Szybcy i wściekli 6, dlatego
w skupieniu oglądnąłem cały film, co z tego, że po raz przynajmniej siódmy.
Kiedy
film się skończył, była już czternasta, a Fire nadal nie zeszła na dół.
Oglądnąłem więc jakiś cholernie nudny program na Animal Planet o lwach.
Dobra,
może nie był aż taki nudny.
Skakałem
po programach telewizyjnych aż natknąłem się na Disney Channel, na którym
akurat leciała moja ulubiona bajka - Król
Lew.
Lwów
nigdy dość.
Tak
bardzo wciągnąłem się w bajkę, że nie usłyszałem kroków Fire, która akurat
zeszła na dół i wyglądała zajebiście w o wiele za dużej koszulce z logiem NY
Knicks.
— Ooo,
czyżby Justinek oglądał bajeczki dla dzieci? — pisnęła jak podekscytowana
jedenastolatka. — To słodkie!
—
Zamknij się — mruknąłem zażenowany. — Pilot się zaciął i tyle.
— Mhm, jasne
— przeciągnęła, chichocząc do siebie.
Przewróciłem
oczami. Bajki nie mają ograniczenia wiekowego.
— Wiesz
gdzie jest Matt, albo Gray? — spytałem, kiedy wokół nas uniosła się niezręczna
cisza.
— Mhm —
mruknęła.
— Mhm tak, czy, mhm, nie?
— Mhm
tak. — Zirytowana przewróciła oczami. — Są u Florence.
— Po
co?
— Nie
wiem. Ale widzę, że zjedli tutaj śniadanie, bo nie ma prawie całego chleba
tostowego. Super — odparła z
sarkazmem.
Poczułem
się głupio, przecież ja to zjadłem. Ale ona nie musi o tym wiedzieć.
— Ta,
wiesz, Matt lubi dobrze zjeść — odrzekłem i zaśmiałem się nerwowo.
—
Właśnie widzę.
W domu
znowu zapanowała nieprzyjemna cisza. Słyszałem jedynie dźwięk tostów, kiedy
wyskakiwały z tostera.
—
Wiesz, że jeśli chcesz, możesz pójść do Flo i posiedzieć razem z chłopakami, a
nie męczyć się ze mną? — przerwała, na szczęście ciszę.
Wtedy
do domu wparowali nikt inny jak Gray i Matt, śmiejąc się na cały głos i
wyzywając się żartobliwie.
— Chyba
już nie muszę — zaśmiałem się i uradowałem, kiedy Fire zrobiła to samo.
—
Siema! — krzyknął zadowolony Edward i pocałował pannę O’Neill w policzek.
Kurwa,
Gray, zaraz ci wpierdolę.
—
Justin, stary, świetnie dziś wyglądasz! — odparł i usiadł przy barku
naprzeciwko dziewczyny.
— Coś
ty taki zadowolony? — zapytała zdziwiona.
—
Florence… Kurwa, jest niesamowita! Jedziemy dzisiaj na imprezę do Hampton*, na
którą ją zaprosiłem i się zgodziła, Jezu, jest boska. Jedziesz z nami?
— Ja
nie mam zamiaru, nie wiem, jak Justin. — Wzruszyła ramionami.
—
Florence ostrzegła, że tak będzie. Stwierdziła, że jesteś nudziarą — zaśmiał
się Dick. — W sumie ma rację.
Rzuciła
nożem, którym właśnie smarowała tosty o blat i podeszła do niego.
— Nie
będziesz mi mówił, że jestem nudziarą, bo nią nie jestem. Nie chodzę na
imprezy, bo gdy ostatni raz, rok temu, byłam na takiej w Atlancie dosypano mi
coś do drinka i zgwałcono, rozumiesz?! I właśnie
to jest powód, dla którego nie mam zamiaru tam jechać, zjadaczu kurwa
chleba tostowego! — krzyknęła i wbiegła w górę po schodach.
O
kurwa mać!
Fire
Czułam
się jak gówno. Nikt oprócz mojej cioci nie wiedział o tamtym zdarzeniu. Byłam
upokorzona, straciłam moje dziewictwo w jakimś zadupiu, nie wiem z kim i nie
wiem kiedy. Jasne, mogłam powiedzieć o tym Florence, ale nie potrzebowałam od
niej więcej współczucia. I tak miałam w tym pakiet VIP.
Ocknęłam
się w szpitalu. Ponoć znalazł mnie jakiś chłopak i szybko zadzwonił tam, gdzie
trzeba. Nigdy nie byłam w stanie mu podziękować, ale myślę, że dobrze wie, iż
jestem mu wdzięczna.
Opadłam
na łóżko i zaczęłam płakać. Byłam jednym wielkim nieszczęściem, a teraz w
bonusie miałam gangsterów w domu, którzy niewiadomo co sprowadzą na mnie i moją
rodzinę. Aha, jeden z nich to mój brat.
Nie
przestałam nawet wtedy, gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi do mojego pokoju.
— Fire,
spokojnie — usłyszałam kojący głos Justina.
— Idź
stąd — wymruczałam w poduszkę. — Nie chcę z nikim rozmawiać.
— Więc
nie rozmawiaj. Po prostu tu posiedzę, gdyby jednak zachciało ci się mówić —
odparł.
Kiedy
zapas łez skończył się, poczułam się przytłoczona. Musiałam o tym komuś
opowiedzieć. Usiadłam na łóżku i zaczęłam mówić:
— Nawet
nie wiem kiedy. Siedziałam przy barku i rozmawiałam z Florence, kiedy zadzwonił
jej ówczesny chłopak więc wyszła porozmawiać. Wypiłam drinka do końca i nic
więcej nie pamiętam. Mówiono mi, że znalazł mnie nieprzytomną jakiś chłopak i
zadzwonił na pogotowie. Nawet nie zdążyłam mu podziękować za to, że uratował
moje życie — zaszlochałam.
—
Podziękowania przyjęte — powiedział i pogłaskał mnie dłonią po kręgosłupie.
— Co? —
szepnęłam i poczułam, że moje oczy pieką niemiłosiernie.
—
Mówię, że przyjmuję podziękowania. — Delikatnie uniósł kąciki ust do góry.
Osłupiałam.
— To nie
mogłeś być ty — stwierdziłam zdezorientowana.
—
Miałaś na sobie czerwoną sukienkę w białe grochy i białe, wysokie szpilki.
—
Kurwa, to naprawdę byłeś ty.
Zszokowana
popatrzyłam na niego. Cholera, to wyglądało jak jakieś przeznaczenie.
—
Dziękuję — mruknęłam szeptem i zaczęłam delikatnie łkać. — Za to, że uratowałeś
mi życie.
Przytulił
mnie i kojąco jeździł dłonią po moich plecach, po czym szepnął mi do ucha:
— Ty
też uratowałaś mi życie. Myślę, że jesteśmy kwita.
Siedzieliśmy
tak jeszcze chwilę w komfortowej tym razem ciszy, dopóki nie zapytałam:
— O
której jest ta impreza?
— O
dziewiętnastej, ale zbierają się do Florence przed osiemnastą. Muszą jeszcze
dojechać do Hampton. Ale nie jadę, zostaję z tobą.
—
Wiesz, że nie musisz — uświadomiłam go.
— Wiem,
ale chcę zostać. — Uśmiechnął się.
Boże,
kocham… jego uśmiech. Tak, tylko jego uśmiech.
Zerknęłam
na zegarek. Dochodziła siedemnasta.
—
Możesz mnie na chwilę zostawić samą? — poprosiłam, wyplątując się z jego objęć.
—
Pewnie. Jakby co, to wołaj — doradził i wyszedł z pokoju.
Dobra,
Fire, masz godzinę. Do dzieła!
Justin
Byłem w
trakcie tłumaczenia Mattowi, o co chodziło Fire ze zjadaczem kurwa chleba tostowego, kiedy usłyszałem obijanie się
obcasów o schody. Spojrzałem w tamtą stronę, a moja szczęka opadła.
Na
schodach stała Fire ubrana w obcisłą małą czarną z głębokim dekoltem i złotym
zamkiem na całą długość sukienki z przodu. Bardzo dobrze podkreślała jej
kształty, a na nogach miała złote, mieniące się szpilki. Jej usta zdobiła
krwawo-czerwona szminka, oczy podkreśliła eye-linerem.
— Z
tego co wiem, za dziesięć minut mamy być u Flo. Justin, ubierz się jakoś
przyzwoicie. Idziemy na imprezę — powiedziała z zadziornym uśmiechem.
Nie
protestowałem ani chwilę.
*Hampton
- miasto w USA w stanie Georgia (gdzie dzieje się akcja), położone niedaleko
stolicy stanu Atlanty.
***
Od
autorki: Przepraszam za tak długą nieobecność! Naprawimy to,
obiecuję!:)
Dajcie
znać, co sądzicie o rozdziale!
Przy
okazji wpadajcie na moje nowe fan-fiction o całkiem innej fabule: www.livenotsurvive-jbff.blogspot.com i
zostawcie coś po sobie. :)
Do
następnego xx
Super opowiastka
OdpowiedzUsuńczekam nn:*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial jak zawsze <3 Warto bylo czekac.I mam jeszcze pytanie:czy pojawi sie rozdzial na http://whenever-jbff.blogspot.com/?m=1 ?
OdpowiedzUsuń*.* no nie wierzę, tak szybko to wszystko się dziej. I, że Fire się otworzyła przed Justinem. Są tacy słodcy!
OdpowiedzUsuńwww.collision-fanfiction.blogspot.com
Nie no ... Zakochała się w tym opowiadaniu <3
OdpowiedzUsuńBoski rozdział !! Czekam na nn <33
OdpowiedzUsuńKocham kiedy nn ?
OdpowiedzUsuńO jezusiu świetne opowiadanie! <3 Jeżeli chciałabyś zwiastun do swojego bloga skontaktuj sie ze mną, chętnie go dla ciebie zrobie! :* / @sexyblondiejb
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tym rozdziale
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
martynapk,blogspot.com
Za ile nowy ???? Minęło już pół miesiąca ??!!!
OdpowiedzUsuńKiedy nowy?!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać!
Uwielbiam to!
Jesteś booska!
Dodawaj szybko!
I daj jakąś scenę z Patrick iem
xoxo
Półtora miesiąca i nic :/ kiedy nowy kochanie ??
OdpowiedzUsuńPrawie 3 miesiace.... Dałaś juz sobie spokój z tym blogiem, czy coś? Nie chcę Cię osądzać albo się narzucać, ale napisz chociaż notkę o tym za ile będzie albo czy go zawiesiłaś.
OdpowiedzUsuń