sobota, 31 stycznia 2015

- six -


Fire
Jeszcze nigdy mój sen nie był tak realistyczny. Domek na Hawajach, wszędzie palmy, wielometrowy basen… Lecz i tak najlepszą rzeczą, a raczej osobą, była moja pokojówka - Angelina Jolie.
Moje piękne marzenia o Hawajach przerwał huk.
Natychmiast się obudziłam i zaczęłam nadsłuchiwać.
Trzask.
Wystraszona zerwałam się z łóżka i najciszej jak mogłam wyszłam z pokoju. Matczyna część mnie postanowiła zerknąć do bliźniaczek, aby sprawdzić, czy nic im nie jest. Uchyliłam delikatnie drzwi do ich pokoju, który był tuż obok, lecz na szczęście smacznie spały.

czwartek, 13 listopada 2014

- five -

Fire
Nie wierzyłam własnym oczom. Byłam pewna, że zobaczyłam mojego brata. Nie pomyliłabym go z nikim innym.
Nadmiar emocji - pocałunki Justina, powrót Patricka spowodowały nagły ból głowy, a potem - bum! - ciemność.
Obudziłam się w szpitalu, obok na krześle siedział Justin, który obecnie spał z głową na moim łóżku, a za szybą widziałam Patricka i kilku chłopaków, których spotkałam wczoraj u mnie w domu. Wyglądali jak kryminaliści,  nie żartuję.
Mrugnęłam kilka razy, aż w końcu odzyskałam ostrość wzroku. Przede mną leżała jakaś dziewczyna, blondynka - dość ładna, gdyby ktoś pytał - i nieprzerywalnie patrzyła się na Justina. Przewróciłam oczami. Okej, jest przystojny, ale żeby aż tak?
Nie wiedziałam, jak się tam znalazłam i dlaczego, postanowiłam więc dowiedzieć się tego jak najszybciej.

środa, 13 sierpnia 2014

- four -

Fire
Cały dzień przesiedziałam na kanapie oglądając moje ulubione reality show, totalnie ignorując Drę i Idy, zwracając uwagę od czasu do czasu na Justina, który krytykował Big Brothera. To już nie moja wina, że nie rozumie o co chodzi w tym show.
Czy płakałam? Nie.
Byłam autentycznie wściekła. Nie tylko na mojego brata, ale szczególnie na Justina. Dlaczego nie mógł od razu powiedzieć mi, że mój brat żyje? Że ma się dobrze?
Najwyraźniej jest jak wszystkie inne dupki. Przystojny, a taki wredny. Cóż, szkoda.
- Fire! Zacznij w końcu kontaktować ze światem, do cholery! - usłyszałam piskliwy krzyk Cassidy.
- Czego chcesz tym razem? Jeśli pieniędzy, to od razu wiedz, że nie dostaniesz - mruknęłam.
Może i zachowywałam się jak ostatnia suka, ale nie miałam humoru, żeby troszczyć się o takie szczegóły. To tylko moje kuzynki, jakoś to wytrzymam.

wtorek, 15 lipca 2014

- three -

O’Neill.
Gdzieś już słyszałem te nazwisko i nie chodziło mi o firmę. Gray, kumpel z gangu, dosyć często je używał, jednak nigdy nie wyjaśnił, o co chodzi z tym nazwiskiem. Jakby kogoś wołał, choć żaden z nas nie nazywał się w ten sposób.
- Co? - zapytała, jakby zdezorientowana.
- Nic, po prostu masz imię jak ten kamień, szafir.
Usiadła na kanapie, a ja podążyłem za nią.
- Zawsze chciałam wiedzieć, dlaczego rodzice wybrali mi akurat takie imię, ale nigdy nie dali mi na to szansy - odrzekła prawie bezgłośnie.
- Co się stało? - delikatnie przysunąłem się ku niej, nie chcąc się narzucać.
- Zmarli w wypadku samochodowym kiedy miałam trzy lata. Wychowałam się z ciocią, Cassidy i Cassadrą oraz moim starszym bratem. - Popatrzyła na mnie przenikliwym wzrokiem. - Co do mojego brata… Muszę się o coś ciebie spytać. Pracujesz, czy nie wiem jak to nazwać, z niejakim Patrickiem O’Neill?

niedziela, 1 czerwca 2014

- two -

Justin
Połknąłem tabletki, które zostawiła Fire i ponownie usadowiłem się na kanapie czując dreszcze gorączkowe. Owinąłem się szczelnie kocem, oparłem głowę o wezgłowie czerwonej kanapy i przymknąłem powieki.
Sam nie wiedziałem, dlaczego posłuchałem tej dziewczyny o dziwnym imieniu. Najprawdopodobniej dlatego, że wiedziała iż należę do gangu jedynie po malutkim tatuażu znajdującym się na mojej prawej ręce. Wiele osób nawet go nie dostrzegało. Zastanawiałem się, skąd to wszystko wie. Na świecie są miliony gangów, mój nie jest jedynym. A jednak ona wiedziała dużo o moim. O wiele za dużo.
Otwarte drzwi balkonowe trochę mi przeszkadzały, ponieważ przez nie do środka domu wpadało zimne powietrze. Mogłem łatwo uciec, ale po co? Nikt tu nie stwarzał zagrożenia, a poza tym byłem chory. I ranny.

sobota, 17 maja 2014

- one -

Jechałam spokojną ulicą Henrietty, nucąc pod nosem piosenkę z radia. Stojąc na czerwonym świetle poprawiłam włosy, upewniając się, że nie wyglądam jak totalna idiotka. Ruszyłam, kiedy światła zmieniły kolor na zielony.
Uśmiechnęłam się, kiedy spostrzegłam jak grupka nastolatków obczaja mojego pomarańczowego mustanga. No cóż, nie moja wina, że nigdy nie będą go mieć w posiadaniu. Pogłośniłam jeszcze trochę muzykę i dalej kierowałam się do domu.
Moja mina zmieniła się całkowicie, kiedy zobaczyłam rodziców z dwójką dzieci. Ponoć moje życie kiedyś też tak wyglądało. Jednak aby nie psuć mojego wyglądu pewniaka, zignorowałam smutek i jechałam dalej. Kiedy miałam skręcić na ulicę prowadzącą do mojego domu zatrzymał mnie huk, który usłyszałam.