O’Neill.
Gdzieś
już słyszałem te nazwisko i nie chodziło mi o firmę. Gray, kumpel z gangu,
dosyć często je używał, jednak nigdy nie wyjaśnił, o co chodzi z tym
nazwiskiem. Jakby kogoś wołał, choć żaden z
nas nie nazywał się w ten sposób.
- Co? -
zapytała, jakby zdezorientowana.
- Nic,
po prostu masz imię jak ten kamień, szafir.
Usiadła
na kanapie, a ja podążyłem za nią.
-
Zawsze chciałam wiedzieć, dlaczego rodzice wybrali mi akurat takie imię, ale
nigdy nie dali mi na to szansy - odrzekła prawie bezgłośnie.
- Co
się stało? - delikatnie przysunąłem się ku niej, nie chcąc się narzucać.
- Zmarli
w wypadku samochodowym kiedy miałam trzy lata. Wychowałam się z ciocią, Cassidy
i Cassadrą oraz moim starszym bratem. - Popatrzyła na mnie przenikliwym
wzrokiem. - Co do mojego brata… Muszę się o coś ciebie spytać. Pracujesz, czy
nie wiem jak to nazwać, z niejakim Patrickiem O’Neill?
- Nie,
jest nas tylko piątka i żaden nie ma na imię Patrick.
Jej
twarz zmieniła się całkowicie. Oczy, które chwilę temu przepełnione były
nadzieją i iskierkami radości i oburzenia (moja wina), teraz zapełniły łzy.
Słone krople powoli spływały po jej policzkach, a ja, nagle tchnięty jakimś
nieznanym mi wcześniej uczuciem ująłem jej twarz w dłonie i wytarłem łzy.
- Hej,
co się dzieje? - szepnąłem uspokajająco i przytuliłem do siebie, nie przejmując
się lekko pieczącą raną.
-
Cz-czy ktoś z wa-waszej ekipy… umarł?
-
Jestem w The Irreplaceable od dwóch
lat i od tego czasu nikt nie zginął. Ponoć przede mną był jeden, który nie
przeżył strzału z pistoletu - wyjaśniłem, kojąco gładząc jej plecy ręką.
Wtuliła
się we mnie mocniej i zaniosła się jeszcze większym płaczem.
- M-mój
brat, kiedy miałam czternaście lat wyjechał gdzieś do New Jersey i z-zostawił
list… - łkała. - Napisał w nim, że przyłącza się do The Irreplaceable i że wie, co r-robi. Był moim jedynym
wspomnieniem rodziców, a i tak mnie zostawił, rozumiesz? Zostawił mnie, choć
zawsze się m-mną opiekował… Myślałam, że ty go z-znasz i dzięki tobie mogłabym
się z nim zobaczyć i dowiedzieć się, jak wygląda i jak się ma, a wychodzi na
to, ż-że on… On nie żyje.
Wtedy
rozpłakała się na dobre. Przemyślałem sobie jeszcze raz całą sytuację.
Dziewczyna nie ma rodziców, wychowuje ją ciotka, która w dodatku ma jeszcze do
wychowania swoje dwie córki i chłopca. Na pewno nie mogła jej zastąpić rodziców,
a po drugie sama straciła, albo siostrę, albo brata. A teraz brat Fire zostawił
ją, przez co poczuła się jakby nie była nikomu potrzebna…
Wyciągnąłem
jeden wniosek. Ten cały Patrick jest
chujem.
- Ciii…
Fire, nie płacz. - Dalej głaskałem ją po plecach. Nie wiedziałem, jak mam
zachować się w takiej sytuacji. - Wiem, jak się czujesz.
- Niby
skąd możesz to wiedzieć?
- Mam…
Mam młodszą siostrę Jazmyn, ma szesnaście lat - uśmiechnąłem się na wspomnienie
jej uśmiechniętej twarzyczki. - Rodzice się mnie wyrzekli i zabronili Jazzy
spotykać się ze mną. Widzę ją raz na, może pół roku? Gdyby ktoś mi ją zabrał…
Nie wiem, co bym zrobił.
-
Zapewne próbowałbyś ją odzyskać.
-
Bardzo możliwe - potwierdziłem.
-
Żałuję, że o mnie brat nie walczył, tylko zostawił na pastwę losu, a teraz
jeszcze nie żyje. - Poczułem nowe łzy na mojej nagiej klatce piersiowej. -
Chciałabym chociaż wiedzieć, gdzie został pochowany. Odwiedzić go, zapalić
znicz…
-
Dowiem się, obiecuję.
Czułem,
że jestem jej coś winny. Zajęła się mną i nie pozwoliła dotrzeć do mnie
policji, ponieważ gdyby tylko zorientowali się, że należę do The Irreplaceable już siedziałbym w
więzieniu. Jeżeli wcześniej nie zginąłbym przez ogień. Ona uratowała mi życie,
jestem jej dłużnikiem do końca moich dni.
Kiedy
tak delikatnie gładziłem jej plecy, poczułem, że powoli się odpręża, a chwilę
potem zasnęła. Nie odsunąłem jej od siebie, ponieważ nie chciałem jej obudzić.
Przyjemną ciszę przerwał tupot schodzących po schodach nóg. I to czterech.
Odwróciłem
głowę i zobaczyłem tę blondynkę, która nazwała mnie Bobem i dość podobną do
niej brunetkę. Popatrzyły dziwnie na mnie, a potem na przytulającą się do mnie
Fire.
-
Mówiłam ci, że to początek historii miłosnej - odparła brunetka.
Przewróciłem
oczami.
- Śpi -
szepnąłem. - Bądźcie ciszej, do cholery.
-
Płakała - zorientowała się blondynka, chyba Cassidy. Jej wzrok nagle się
zmienił i podobnie jak wcześniej w oczach Fire, teraz w jej pojawiły się łzy. -
Patrick… - łknęła i wypuściła kilka łez. - Czy on… Czy on nie żyje?
- Nie
wiem, ale pewnie umarł - mruknąłem, czując się trochę niekomfortowo.
Gdyby
to samo stało się z moją małą Jazzy… Nie wiem, co bym zrobił. Ale na pewno
płakałbym dłużej niż Sapphire. Jest
naprawdę dzielna i wytrwała - pomyślałem.
Tym
razem z oczu brunetki wypłynęły łzy, a potem odwróciła się i weszła ponownie na
górę.
-
Opiekuj się Fire, dobrze, Bob? - sapnęła Cassidy.
Pokiwałem
głową, a później odeszła za swoją siostrą na poddasze.
Oby
chłopcy przyjechali jak najszybciej. Muszę pomóc Fire znaleźć grób brata.
Zobaczyłem,
że na stole obok kanapy leży dowód osobisty O’Neill. Sięgnąłem po niego z
czystej ciekawości. Na zdjęciu wyszła zajebiście.
Nazwisko/a:
O’Neill
Imię/Imiona:
Sapphire Hope
Nazwisko
rodowe: O’Neill
Imiona
rodziców: Sedrick Natalie
Data
urodzenia:
26.05.1995
Adres
zameldowania: VG-223JF4
Henrietta, Cherry Avenue 335
Miejsce
urodzenia: Boca
Raton
Wzrost
w cm: 169
Kolor
oczu: brązowe
A pod
spodem jakieś nieinteresujące mnie informacje o dacie wydania dokumentu.
Nie
miałem czasu myśleć o tym, ile ma lat, ale ulżyło mi na myśl, że jest młodsza
tylko dwa lata. Sam nie wiedziałem, czemu.
Zastanawiałem
się, jak często dziewczyna patrzyła na rubrykę z imionami swoich rodziców. Nigdy
ich nie poznała, zapewne nawet ich nie pamięta, może ich kojarzyć jedynie ze
zdjęć. Żywym wspomnieniem był jej brat. Właśnie, był.
Szkoda.
Fire
Obudziłam
się w środku nocy, czując pod sobą coś twardego. Spanikowana odwróciłam głowę.
Moim oczom ukazał się przystojny chłopak. Jak
on miał… Justin?
Wspomnienia
uderzyły mnie niemal natychmiastowo. Nie pozwoliłam sobie na płacz, ponieważ
łzy nie przywróciłby mojego brata do życia. Wstałam z kanapy, kiedy
spostrzegłam mojego iPhone’a na stole. Dioda mrugała co dwie sekundy na
zielono, informując mnie, że ktoś przysłał mi wiadomość.
Odblokowałam
ekran i wtedy zorientowałam się, że dostałam aż cztery SMSy. Otworzyłam
pierwsze dwie od Florence.
From:
Flo <3
Mam
te ubrania, ale przyniosę je jutro. x
Ej,
laska, zadzwoń do mnie jak wstaniesz bo zaczynam się martwić! xxx
Postanowiłam
chwilowo nie odpisywać przyjaciółce, nie byłam jeszcze w stanie rozmawiać o
wczorajszych wydarzeniach. Stuknęłam palcem w ekran, by potem zobaczyć
wiadomość od cioci Jane.
Od:
auntie xxx
Dobranoc
skarbie, śpij dobrze!
Mimowolnie
uśmiech wkradł się na moje usta, lecz szybko znikł po przeczytaniu ostatniej wiadomości.
Od:
Numer zastrzeżony
Sapphire
Hope O’Neill, urodzona 26 maja 1995 roku, zamieszkująca przy Cherry Avenue 335. To
ty, prawda?
Byłam
przerażona. Chociaż, to mało powiedziane. Trzęsłam się ze strachu. Żaden z
moich przyjaciół nie byłby na tyle głupi żeby mnie tak straszyć, a innych
znajomych nie miałam. W każdym razie, nikt nie przejmował się moim istnieniem.
Nie trafiałam w przyciski, przez co jedno krótkie zdanie pisałam aż trzy razy.
Do:
Numer zastrzeżony
Kim
jesteś?
Odpowiedź
dostałam już po kilku sekundach.
Od:
Numer zastrzeżony
Zabierzemy
Justina. Nie mamy zamiaru cię skrzywdzić, mała, nic z tych rzeczy. Po prostu
współpracuj i pokaż te wiadomości Bieberowi.
To nie był
cały SMS. Na końcu po kilkunastu przerwach zostało napisane jedno zdanie, po
którym otworzyłam szeroko usta i wyrzuciłam telefon z rąk, budząc tym samym
Justina, który zaraz wstał i znalazł się przy mnie.
- Co
się stało? - zapytał.
Na
końcu wiadomości było napisane:
Nie płacz. Twój brat wciąż żyje i cię
kocha.
***
Od autorki: PRZEPRASZAM.
Wiem, że długo nie dodawałam rozdziału, ale półtora tygodnia temu dopiero wyszłam ze szpitala. Rozdział napisany dziś w drodze do mojego starszego brata.
NIJAKI, GŁUPI, ALE JEDNAK COŚ MI SIĘ W NIM PODOBA.
Mam nadzieję, że Wam również!
Zostawcie coś po sobie i dziękuję za tyyyyyle wejść i komentarzy. xxxxxxx
Boski <3
OdpowiedzUsuńJeju *-* Nareszcie ;-; Jednak warto było czekać bo jest świetny .Czekam na next<3
OdpowiedzUsuńGenialny, ciekawe co będzie dalej :))
OdpowiedzUsuńPrzerwać w takim momencie? Serio?! :d kiedy next?;d
OdpowiedzUsuńGenialny czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńO matko BOSKIE ;D
OdpowiedzUsuńSzybko dodaj następny ;)
nn*,*
OdpowiedzUsuńA kiedy następny??
OdpowiedzUsuńEj czemu przestałaś pisać
OdpowiedzUsuń