środa, 13 sierpnia 2014

- four -

Fire
Cały dzień przesiedziałam na kanapie oglądając moje ulubione reality show, totalnie ignorując Drę i Idy, zwracając uwagę od czasu do czasu na Justina, który krytykował Big Brothera. To już nie moja wina, że nie rozumie o co chodzi w tym show.
Czy płakałam? Nie.
Byłam autentycznie wściekła. Nie tylko na mojego brata, ale szczególnie na Justina. Dlaczego nie mógł od razu powiedzieć mi, że mój brat żyje? Że ma się dobrze?
Najwyraźniej jest jak wszystkie inne dupki. Przystojny, a taki wredny. Cóż, szkoda.
- Fire! Zacznij w końcu kontaktować ze światem, do cholery! - usłyszałam piskliwy krzyk Cassidy.
- Czego chcesz tym razem? Jeśli pieniędzy, to od razu wiedz, że nie dostaniesz - mruknęłam.
Może i zachowywałam się jak ostatnia suka, ale nie miałam humoru, żeby troszczyć się o takie szczegóły. To tylko moje kuzynki, jakoś to wytrzymam.

- Nie chcę pieniędzy, Boże! - mruknęła podchodząc do mnie. Swoją dłonią chwyciła pilot od telewizora i wyłączyła mój ukochany program. - Skup się na chwilę!
- Co ty kurwa wyprawiasz? Włącz telewizor, jesteś ślepa czy jak? Nie widziałaś, że oglądam?
Kiedy teraz o tym myślę, może rzeczywiście trochę przegięłam.
- Uważaj na język, okej? Bardzo dobrze widzę, że zamiast odpowiadać na pytania po prostu mnie ignorujesz! Wychodzę z Cassandrą i Blakiem. Wrócę o dwudziestej pierwszej. - Rzuciła mi pilot, po czym po prostu wyszła ze swoją siostrą. - Aha, Florence przyjdzie za godzinę bo przecież telefonów odbierać też nie umiesz - syknęła, przesiąkając sarkazmem każde słowo.
Nie, na pewno kiedyś taka nie byłam.
Kliknęłam odpowiedni przycisk na pilocie, chcąc włączyć telewizor, jednak nic podobnego się  nie wydarzyło. Spróbowałam ponownie - znów nic.
- Co jest do cholery… - mruknęłam pod nosem, otwierając urządzenie by sprawdzić ułożenie baterii.
Mogłam sobie sprawdzać do woli. W środku nie było ani jednej baterii.
Rzuciłam pilotem o ziemię zdenerwowana zachowaniem mojej młodszej kuzynki i od razu sięgnęłam po mojego iPhone’a. Wybrałam numer Idy i szybko zadzwoniłam.
- Halo? - zapytał głos w słuchawce.
- Gdzie. Są. Baterie?!
- Oh, w kieszeni od moich shortów. Nie pooglądasz sobie dziś telewizji. Może dzięki temu dostrzeżesz życie wokół ciebie.
- Życia to ty nie będziesz miała, jeśli… - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ blondynka po prostu się rozłączyła. - Ugh, co za dzieciak!
- Na pewno mądry - zaśmiał się głos za mną.
Natychmiast odwróciłam głowę i ujrzałam Justina opierającego się o beżową ścianę. Był seksowny. Okej, to niedopowiedzenie - był dosłownie bogiem seksu. Cudem zesłanym przez Boga dla spragnionych kobiet. Jego orzechowe włosy tworzyły malowniczy nieład, a wykrzywione w zarozumiałym uśmiechu były idealnie pełne. No i te jego cudowne mięśnie brzucha…
- Zrób zdjęcie kochanie, starczy na dłużej - powiedział chłopak, podchodząc do mnie.
- Nie wiem, czy chcę to dłużej oglądać - udałam zniesmaczoną, a chwilę potem odwróciłam wzrok.
- Wiem, że tego chcesz - mrugnął.
Przewróciłam oczyma i wstałam, chcąc wyjść z pomieszczenia w którym przesiadywał obecnie Justin.
Ruszyłam szybkim krokiem do kuchni licząc, że chłopak nie pójdzie za mną. Ale jak to mówią, umiesz liczyć, licz na siebie.
- Przestań za mną łazić! - krzyknęłam, kiedy tylko zorientowałam się, że stoi tuż za mną. - Masz jakiś problem?
- Tak.
Zaskoczona jego odpowiedzią, odwróciłam się, stojąc twarzą w twarz z Bieberem.
- Słuchaj, w naszym biznesie nie ma kogoś takiego jak Patrick O’Neill i to dlatego nie powiedziałem, że go znam. Sorry, jeśli wprowadziłem cię w błąd.

Justin
Poczułem na policzku pieczenie i z zaskoczeniem spojrzałem na Fire. W jej oczach iskrzyły się iskierki złości, których nie chciałem pobudzać. Jej piersi unosiły się szybko, a wzrok nie schodził z moich oczu, przez co poczułem się niekomfortowo.
- Za co to było? - spytałem.
- Sorry?! Czy ty wiesz, co ja poczułam w tamtej chwili?! Idioto, nigdy nie byłam tak załamana! A twoje jedyne słowo to sorry. Jezu, jesteś cholernym dupkiem! - krzyczała. Jej włosy opadały na ramiona, by po chwili podskoczyć pod wpływem jej drugiego wymierzonego we mnie policzka. - Nienawidzę cię!
Zabolało.
Nie, nie ten policzek, bo takich dostawałem wiele, ale to, że mnie nienawidzi. Sam nie wiem, czemu.
- Przepraszam? - spróbowałem, choć wiedziałem, że tej dziewczyny nie da się udobrusić jednym słowem.
- Teraz to spierdalaj, Justin - warknęła. - Mówię poważnie, idź stąd!
Byłem pod wrażeniem jej osoby.  Żadna dziewczyna nigdy nie odnosiła się do mnie w ten sposób, każda jedna ulegała mojemu wyglądowi. Ona była inna pod każdym względem. Coś mnie do niej pociągało.
- Nie mam gdzie.
- Myślisz, że mnie to obchodzi?! - syknęła, popychając mnie by wyjść z kuchni. - Zostaw mnie w spokoju! Od kiedy się zjawiłeś, mam same problemy!
- To ty mnie uratowałaś z tego wypadku i zaprowadziłaś tutaj, więc przestań kurwa pierdolić! Myślisz, że mi jest łatwo, do cholery?!
- Myślę, że powinieneś być mi wdzięczny za to, że żyjesz i że nie jesteś w więzieniu, a nie jeszcze na mnie krzyczeć! Sam wybrałeś sobie swoją drogę życia, gdyby nie ten twój kurewski gang, zawiozłabym cię do szpitala i wyzdrowiałbyś jak normalny człowiek, a nie musiałbyś, tak jak teraz, ukrywać się przed światem! Jaki masz teraz, do cholery, problem?! Miałam cię tam zostawić, żebyś zginął?! Pomyśl trochę, zanim się znów odezwiesz, idioto! - krzyknęła, a łzy ciekły po jej policzkach, zmywając trochę tuszu z oczu.
Co z tego, że gdzieś tam wiedziałem o tym, że miała rację.
- Wychodzę. Nie mam zamiaru siedzieć z takimi sukami jak ty - powiedziałem i trzasnąłem drzwiami kierując się niewiadomo gdzie.
Zachowałeś się jak ostatni idiota, Justin.
- Zamknij się! - krzyknąłem na głos. Może wyglądałem jak jakiś psychicznie chory, ale moje myśli nie dodawały mi otuchy.
Dobrze wiesz, że mam rację, Bieber. Przeproś ją.
- Ta, od razu kupię jej kwiaty - mruknąłem.
W sumie to dobry pomysł.
Zanim się zorientowałem, znalazłem się poza osiedlem domu Fire. Jedynym miejscem, które leżało dość blisko był klub Lucky7. Postanowiłem nie czekać ani chwili dłużej i wszedłem do środka, bojąc się, że zauważy mnie ktoś z policji.
W środku panował rozgardiasz, a spojrzenia dziewcząt skierowane były na mnie. Cóż mogę się dziwić, widzę jak wyglądam, a poza tym dalej nie miałem koszulki. Podszedłem do barku, kiedy nagle moją uwagę zwróciła blondynka, bardzo podobna do…
- Sky? - zapytałem, niepewnie podchodząc do dziewczyny.
Dziewczyna odwróciła się i od razu zauważyłem dobrze znaną mi twarz (z tonami tapety, tak na marginesie). Nie wiedziałem, czy mam czuć ulgę, czy raczej strach, ale jeśli jest tu moja potencjalna dziewczyna musi też być gdzieś reszta chłopaków.
Sprawa ze Sky wygląda następująco: kiedy chcę zaspokoić swoje potrzeby, idę do niej. W innych chwilach traktuję ją jak zwykłą sukę.
Tak nazwałeś Fire, na której mimo wszystko ci zależy.
Sky nie dorastała Fire do pięt, to było pewne.
- Justy? - pisnęła dziewczyna. - O Jezu, to naprawdę ty!
Przytuliła mnie mocno, a ja delikatnie odwzajemniłem ten gest. Kiedy chciała mnie pocałować, szybko jej się wymknąłem i usiadłem obok. Niezadowolona jęknęła.
- Gdzie reszta? - Poprawiłem włosy, czekając na odpowiedź.
- Są w łazience - mruknęła. - Mamy chwilę czasu, by zająć się sobą… - Przybliżyła się do mnie, delikatnie ocierając się o moje krocze. Mógłbym to wykorzystać i po prostu ją przelecieć, ale coś mi mówiło, że to zły pomysł więc bez słowa wyszedłem do męskiej łazienki.
W środku zobaczyłem chłopaków, na samym czele Matta, a za nim Grey’a, Ronana i Ricka. Poczułem ulgę, gdzieś tam, w środku.
- No siema stary - wyruszył ku mnie Ronan i przybił żółwika. Reszta po chwili zrobiła to samo. - Myśleliśmy, że to my znajdziemy ciebie, a nie ty nas - zaśmiał się.
- Tak się składa, że nie mamy gdzie zanocować, a samochody poszły na straty, więc dopóki nie przyjadą koledzy z innej działalności, musimy przenocować u twojej bywalczyni - uśmiechnął się szeroko Grey. - Mam nadzieję, że ta cała Sapphire jest gorąca.
Rick wywrócił oczami i szybko wyszedł z łazienki.
Odprowadziłem go wzrokiem i ze zdziwieniem popatrzyłem na chłopaków.
- A z nim co? - spytałem.
- Sam nie wiem, zachowuje się tak, odkąd przybyliśmy do Henrietty. - Matthew poruszył ramionami w górę i w dół. - A jeśli chodzi o samochody, strzelali do nas. Teraz już się na nic nie nadają.
- Kurwa - mruknąłem pod nosem. - Więc mówicie, że musicie nocować u Fire? - upewniłem się.
Ciężka sprawa. Ona nie chce widzieć mnie, a co dopiero moich przyjaciół.
- Wow, mówisz do niej ksywką? Grubo, stary - zachichotał Grey, a razem z nim Matt i Ronan. - Ale tak, właśnie o to nam chodzi.
- Będzie ciężko - powiedziałem bez ceregieli. Popatrzyli na mnie badawczym wzrokiem. - Pokłóciłem się z nią, powiedziałem o kilka słów za dużo i ona raczej nie chce mnie już widzieć. - Przejechałem palcami po włosach, ciągnąc za końcówki.
- Kurwa mać, Bieber - mruknął Roberts. - Prędzej powiedziałbym, że już się z nią przespałeś, a nie coś takiego!
- Skoro spierdoliłeś, teraz to napraw, stary - odezwał się Edward. - Nie chcę spać tej nocy pod gołym dachem.
- Ja też nie - dodał Lynch.
Westchnąłem i wyszedłem z łazienki, kierując się do wyjścia. Słyszałem za sobą nawoływania Sky, ale teraz obchodziło mnie tylko jedno: jak przeprosić Fire?

Fire
Siedziałam na kanapie w salonie otulona kocem, pomimo tego, że na dworze było aż 35 stopni Celsjusza. Nie mogłam oglądnąć telewizji, telefon stał się nudny, a na książkach nie mogłam się skupić. A najgorsze jest to, że płakałam przez tego wrednego idiotę. Ciocia zawsze mówiła, żeby nie pozwalać sobie na łzy z powodu chłopaka. Ale ja nie mogłam inaczej.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Mruknęłam z niezadowoleniem i krzyknęłam „otwarte”. Usłyszałam kroki, a kiedy odwróciłam głowę zauważyłam Justina.
- O nie, dla ciebie jest zamknięte. Wynoś się!
- Nie wyjdę, jeśli nie dasz mi się wytłumaczyć - powiedział.
- Nie musisz mi się tłumaczyć - syknęłam. - Już wiem, że jestem dla ciebie suką. To mi wystarczy.
Westchnął i przewrócił oczami. Podszedł do mnie, lecz ja natychmiast się cofnęłam.
- Posłuchaj Fire, ja…
- Nic mnie to nie obchodzi, nie chcę cię słuchać. Po prostu wyjdź.
Odwróciłam się do  niego plecami. W duszy miałam nadzieję, że po prostu wyjdzie i zostawi mnie w spokoju. Ale jego plany były inne.
- Przepraszam, Fire. Naprawdę przepraszam, zachowałem się jak ostatni frajer i wychodzi na to, że nim jestem…
- Nie zaprzeczam.
- …ale darzę ciebie wielkim szacunkiem i jestem twoim dłużnikiem do końca życia. Proszę, wybacz mi.
Kiedy się nie odzywałam, powiedział:
- Wiesz co jest dla mnie najdziwniejsze? Mimo tego, że jesteś strasznie seksowna to nie myślę cały czas o tym, żeby cię przelecieć. Myślę o tym, żeby cię poznać i żeby zobaczyć twój uśmiech. To naprawdę zadziwiające.
Wtedy się odwróciłam i ujrzałam jego skruszoną twarz. Podszedł do mnie wolnym krokiem, objął moją twarz swoimi rękami i oblizał wargi. Matko boska, to takie seksowne.
- Wybaczysz mi? - szepnął.
- Wciąż nie wiem, czy zasłużyłeś - odszepnęłam.
Wtedy przejechał palcami po moich policzkach i delikatnie pochylił się w dół ku mojej twarzy. Wiedziałam, że zaraz mnie pocałuje, przez co poczułam delikatny dreszczyk emocji. W końcu dotknął swoimi miękkimi wargami moich, a pode mną ugięły się kolana. Myślałam, że rozpłynę się w powietrzu. Delikatnie poruszył wargami a ja oddawałam jego ruchy. Kiedy ostrożnie przejechał końcem języka po moich wargach, uchyliłam je dając mu dostęp którego chciał. Złączyłam swoje ręce na jego szyi, a po chwili wplątałam je w jego włosy i pociągnęłam lekko za końcówki, przez co jęknął w moje usta. Walczyliśmy o dominację, którą, niestety lub stety, przegrałam. Przeniósł swoje ręce w dół, po moich barkach aż dotarł na plecy, gdzie się zatrzymał by potem zjechać na tyłek. Zatrzymałam się zszokowana, a Justin chyba wyczuł mój strach i przeniósł ręce na moje uda i podniósł mnie przenosząc na barek, gdzie akcja stała się trochę bardziej gorąca. Justin zsunął lekko ramiączko mojego crop-topa, po czym zaczął umiejętnie całować i ssać moją skórę na szyi. Kiedy znalazł mój czuły punkt pod lewym obojczykiem, uśmiechnął się pod pocałunek. Całował mnie po szczęce, aż dotarł do moich ust i ponownie je pocałował. Objęłam go udami w pasie i szepnęłam seksownie do jego ucha.
- Bardzo możliwe, że jednak zasłużyłeś na wybaczenie.
Warknął i zaczął ponownie całować moją szyję, kiedy niechcący przysunęłam swoją miednicę bliżej jego członka, który już chyba trochę się pobudził. Jęknął wraz ze mną, a kiedy miałam go pocałować, ktoś wpadł do kuchni i nam przerwał.

Ronan
Staliśmy od domu leżącego przy Cherry Avenue 335 w bezpiecznej odległości, lecz w idealnym widokiem na duże okno obejmujące całą kuchnię i trochę salonu. Widzieliśmy Fire i Justina rozmawiających, lub kłócących się, kiedy nagle kumpel podszedł do niej i zadziwiająco delikatnie ją pocałował.
- Wow, jeszcze nigdy nie widziałem go tak delikatnego - odparł zaskoczony Edward „Grey” Greyfalld, kiedy mi wręcz opadła szczęka.
- Ja też nie - powiedziałem w tym samym czasie co Matt.
Jedynie Rick stał obok nas z zaciśniętymi pięściami i szczęką. Żyły na jego szyi uwydatniły się.
- Niech jej lepiej nie dotyka - syknął przez zaciśnięte zęby.
- Hej, Rick, uspokój się, Justin załatwia nam miejsce do spania - zaśmiałem się.
Odwróciłem wzrok w stronę okna i zobaczyłem jak Justin obmacuje idealne ciało Sapphire. Co tu dużo mówić, była cholernie seksowna, więc to cud że Justin jeszcze się z nią nie przespał.
Sytuacja zmieniła obrót kiedy posadził ją na barku i zaczął całować po szyi. Zapewne nie był świadomy, że ich widzimy.
Rick przeklął kilka razy pod nosem, a my popatrzyliśmy na niego z szokiem.
Grey zaczął się śmiać i wyciągnął telefon, mówiąc, że chce nagrać porno z udziałem Justina Biebera. Zaśmialiśmy się wszyscy, prócz Ricka. Naprawdę nie wiedziałem, o co mu chodzi.
Akcja zaczynała się rozkręcać, kiedy dziewczyna objęła go nogami i szepnęła coś do ucha. Wyobraziłem sobie jej słowa jako „bierz mnie, Justin” i zaśmiałem w myślach.
Nagle Rick ruszył ku drzwiom, a my zszokowani popędziliśmy za nim. Tylko Grey został ze swoim telefonem na zewnątrz. Kiedy wpadł do salonu, krzyknął:
- Zostaw ją, Justin!
Popatrzyli się na niego zdziwieni i rozpaleni. Dziewczyna popatrzyła się na niego z szeroko otwartymi oczami, a Justin natychmiast się zaczerwienił. A to nowość!
- Patrick? - szepnęła dziewczyna, przełykając ślinę.


* * * 

Od autorki: :)
KOMENTUJCIE PROSZĘĘĘĘ!!!
Rozdział z perspektywy Ronana jest spontaniczny i raczej nie będzie takich więcej. :)
cya
xxxx

14 komentarzy:

  1. świetny rozdzial, jezu to cale jest swietne!!!
    mimo, ze nie lubie jak sa inne perspektywy, wole raczej jak jest tylko justin i fire, czyli dwojka glownych bohaterow, to tutaj bardzo mi sie podoba ta sytuacja
    zastanawialam sie, czy zrobisz kilka rozdzialow z udzialem perspektywy patricka aka ricka haha fajnie byloby wiedziec coon czul gdy ja zostawial i jak czuke sie teraz :)

    mam nadzieje, ze wszystko z toba dobrze, dziekuje za rozdzial i do nastepnego :) x

    @ejsahyounie :)


    i male pytanko.
    kiedy dodasz rozdzial na tym drugim blogu? whenever-jbff ?
    uwielbiam to ff tak samo jak to, naprawde swietnie piszesz! :) x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu pisz częściej proszę

    OdpowiedzUsuń
  3. Fenomenalne czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest takie dobre omg
    Kochqmmm

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy nowy rozdzial na drugim blogu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski<3<3!!!!!!! Kocham Twojego bloga. Mam nadzieję że ona i Jus w następnym rozdziale będą razem ;*
    A. tak wgl . to świetnie piszesz czekam na nastepny <3 Kocham! Jesteś boska i pisz tego bloga do końca proszę *.*
    I jeszcze raz kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham!!!! <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  7. swietny rozdzial!:) kirdy bedzie nastepny?:)

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy następny? :juz ponad miesiąc nic nie dodajesz :(

    OdpowiedzUsuń
  9. wowwww super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana wróć do nas :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Skarby, następny do konca tego tygodnia!:*

    OdpowiedzUsuń